Nie ma głupich pytań, mogą być tylko głupie odpowiedzi. - Zatem pytaj śmiało, postaram się odpowiedzieć, Ty oceń: mądrze czy nie.
Tu znajdziesz moje odpowiedzi i komentarze na trudne, czasem może kogoś bulwersujące pytania, które ktoś kiedyś mi zadał lub stwierdzenie, które gdzieś kiedyś usłyszałem czy przeczytałem.
Chcę się do nich na tej stronie ustosunkować.
Jeśli masz jakieś pytania, na które nikt Ci jeszcze nie odpowiedział lub masz jakiś problem, napisz, postaram się odpowiedzieć najlepiej jak tylko potrafię.
Taki napis umieścił jeden z internautów pod swoim pseudonimem na gadu-gadu:
"Teraz ja bawię się w Boga. Jan Paweł II"

Nie wiem czy potraficie sobie wyobrazić moje oburzenie. Jak można o tak wielkim i dobrym człowieku, powiedzieć coś złego? Niewiele zastanawiając się kliknąłem do niego.
- Ten twój napis jest po prostu żałosny - zacząłem.
- Wcale nie jest żałosny, nie mogę patrzeć, gdy jestem u rodziny w Częstochowie i widzę jak ludzie klękają pod pomnikiem papieża.
- Widać ci ludzie mają taką potrzebę, przecież ciebie nikt nie zmusza do klękania pod tym pomnikiem.
- Oburza mnie to, że za życia stawia się komuś pomniki.
- Przecież papież nie postawił sobie sam tego pomnika, ani nikomu nie kazał go stawiać.
- No masz rację, ale te wszystkie babki zabiłyby mnie, bo ja jestem niewierzący.
- Nikt cię nie ocenia, jesteś niewierzący i masz do tego prawo. Sam Bóg nikogo do niczego nie zmusza, kazdemu daje wolny wybór.

Wczoraj, czekając w kolejce do lekarza, przeczytałem całą książkę: "Kwiatki Jana Pawła II". Jest tam między innymi napisane o stosunku Jana Pawła II do jego własnych pomników. I właśnie wówczas przypomniała mi się rozmowa z owym internautą. Dziś wysłałem do niego e-mail'a z fragmentem tej książki:
"Ksiądz Adam Boniecki: Widziałem, że był zirytowany, kiedy - bodaj w Peru - musiał odsłonić swój pomnik. Nie ukrywał niesmaku. Zrobił to tak, że idąc z kościoła do papamobilu, na chwilę przystanął, pociągnął za sznurek i natychmiast ruszył dalej. Teraz chyba już się z tym pogodził. Uznał to za zło konieczne."(str.153).
Całą książkę można streścić jednym zdaniem: Jan Paweł II to człowiek wielki swoją skromnością i pokorą, zwłaszcza na tak wysokim stanowisku, zresztą on zawsze taki był, nawet wówczas, gdy jeszcze nie był papieżem. Oto co pisze o nim Tadeusz Turakiewicz na 4 stronie okładki cytowanej książki. "Gdy chodził po kolędzie, to, co brał od bogatych, zostawiał u biednych, a na plebanię wracał z pustymi rękami. Stale chodził do biednych. ... A Pokora? Z każdym potrafił rozmawiać, choć już był po studiach rzymskich!" Jak wiele można się nauczyć od naszego Papieża, nie tylko mądrości, ale samego stylu życia. Niestety, na to pracuje się ciężko przez całe życie. Warto przeczytać całą tę książkę, jest pełna budujących, często wesołych przykładów i co najważniejsze, daje sporo do myślenia. Jan Turnau miał pomysł, Janusz Poniewierski opracował tę książkę, a wydało ją wydawnictwo Znak, Kraków 2003.
Tak na marginesie, to trochę się dziwię, że ludzie tracą tyle czasu w kolejkach gapiąc się godzinami tylko po ścianach. Ks. Karol Wojtyła każdą wolną chwilę np. w podróży, wykorzystywał na czytanie książek. Szkoda, że dziś prawie połowa 15-latków w Polsce jest analfabetami, tzn. nie rozumie tego co czyta, a w co 10-tym domu nie ma ani jednej książki...
(5 czerwca 2003)

"Od dwóch lat nie byłem w kościele. Dernerwuje mnie jak ksiądz mówi na kazaniu moim rodzicom, jak mają mnie wychowywać i jak ja mam głosować na wyborach, ale w Chrystusa oczywiście wierzę."
Takie stwierdzenie pojawiło się 4 czerwca 2003 na czacie Opoki

Ksiądz ma prawo mieć swoje zdanie na temat polityki i nie musisz się z tym wcale zgadzać. Do kościoła przychodzisz dla Chrystusa, a nie dla księdza. W sprawach nie dotyczących wiary, nie musisz się z księdzem zgadzać, masz pełne prawo mieć swoje zdanie.
Jeśli chodzi o wychowanie, to niestety problem jest już bardziej złożony. Wielu rodzicom wydaje się, że intuicyjnie wiedzą jak mają wychowywać. Niestety rzeczywistość temu zaprzecza. Kiedyś nie było tylu przestępców co dziś, skąd oni się biorą - zapytasz - kto ich tego uczy? Oni to wszystko niestety wynoszą z domu rodzinnego. A może po prostu nie wynoszą nic, bo nie mają dobrego przykładu i właśnie dlatego tacy są. Jak zatem wychowywać?
(5 czerwca 2003)


kontakt: e-mail